Znowu zmiennik ratuje nam skórę
Mecz rewanżowy
nie był, podobnie jak i ten pierwszy w Pradze, znakomity. Pierwsza połowa była
wręcz tragiczna. Fernando Torres raz po raz próbował otworzyć wynik, ale jak to
bywa w jego przypadku - nieskutecznie. Sparta zaś cisnęła, atakowała aż
uzyskała prowadzenie w 18 minucie. Bramkę zdobył David Lafata. Po podaniu od
kolegi z drużyny, czeski napastnik miał prawie pustą bramkę. Myślałem, że wtedy
nasi się rzucą wściekle do ataku za podrażnienie. Przecież ten wynik oznaczał
dogrywkę. Stało się coś odmiennego. Piłkarze "The Blues" grali czasem
jakby zaczynali przygodę z piłką, błędy się mnożyły, ataki były kompletnie bez
ładu.