czwartek, 1 listopada 2012

Czy sędziowanie w Anglii jest adekwatne do poziomu rozgrywek?

Uciążliwe kontrowersje !

Prócz 22 piłkarzy, na boisku znajduje się jeszcze jeden człowiek, od którego zależą losy meczu, ponieważ to jego zdanie jest najważniejsze i ostateczne oraz którego rola jest niektórym kobietom nieznana. Chodzi tu o głównego sędziego piłkarskiego.
 
Słowo sędzia jest pokrewnym słowem od "Sąd", "Sądzić". Osoba będąca sędzią rozpatruje sprawę, szuka dowodu winy u oskarżonego jednocześnie nie skazując go, dopóty nie zostanie mu ta wina udowodniona. Sędzia powinien być sprawiedliwy, obiektywny oraz musi  znać dokładnie literę prawa. Bo cóż to za sędzia, który ulega emocjom, daje się przekupić albo nie do końca wie jak daną sprawę rozwikłać?

No właśnie. Podobnie rzecz się miewa w futbolu, ale tylko podobnie. Owzem można powiedzieć, że arbiter główny "wydaje wyroki" na boisku, które są niepodważalne, ale można się od nich odwołać choć w niewielu przypadkach daje to pozytywny efekt. Sędzia sądowy podejmuje decyzję czasami po latach w niektórych sprawach, sędzia piłkarski musi całą tą "procedurę" wykonać w ciągu ułamku sekundy, góra kilka sekund. W sądach przesłuchuje się wielu świadków a na boisku takiego świadka nie ma (choć mógłby być i to nawet swiadek koronny w postaci skorzystania z powtórek). Jedno jest identycznie takie samo - presja i wymagania, by dokonać sprawiedliwego rozrachunku.

Jako, że rozmawiamy tutaj o piłce nożnej a zwłaszcza angielskiej i naszym głównym tematem jest nasz ukochany klub, pozwolę sobie dokonać własnej oceny na temat kontrolowania przebiegu spotkań przez sędziów na boiskach angielskiej Premier League.

Zacznijmy rzecz jasna od meczów Chelsea. Ostatni mecz w lidze rozgrywaliśmy spotkanie na Stamford Bridge z Manchesterem United. Chyba każdy to powie, że mecz napełniał sie coraz bardziej kontrowersyjnymi decyzjami głównego sędziego Marka Clattenburga. Najbardziej rażącymi błędami były bez wątpienia czerwona kartka, którą w 69 minucie obejrzał Fernando Torres po rzekomym nurkowaniu na murawę. Powtórki pokazały, że "El Nino" został ewidentnie kopnięty w kość piszczelową przez Johnnyego Evansa. Muszę szczerze wyznać, że to David Luiz zasługiwał na taką karę, bo grał na granicy wykluczenia z boiska i jestem przekonany, że 5 może 6 na 10 sędziów odesłałoby go do szatni. Jakby tego było mało, przy trzeciej bramce dla United, sędziowie nie dopatrzyli się spalonego Hernandeza. Nie po to główny sędzia ma asystentach po bokach boiska, by Ci nie potrafili wyłapywać offsajdów. Ogólnie mecz przez to został zepsuty i odziany w kontrowersje a nagroda MVP powinna przypaść panu Clattenburgowi. Nagrody Polskiego Słowika raczej by nie otrzymał, jeśli potwierdzą się oskarżenia co do wyrażania się w sposob wulgarny do zawodników Chelsea.

Będąc sprawiedliwym (choć nie jestem sędzią) trzeba przyznać, że sędziowie mylą się w obie strony. Ostatnio na korzyść Chelsea przypomina mi się sytuacja z meczu z Reading w tym sezonie i uznany gol ze spalonego Fernando Torresa. Kontrowersyjną też była bramka Juana Maty w tamtym sezonie z Tottenhamem, gdy do końca niewiadomo, czy piłka przekroczyła linię czy nie. Takich przykładów.

Jak każdy wie, jest o wiele wiele wiecej i gdyby się tak rozpisywać o każdym przypadku, to można by niezły bestseller napisać.

A czy ktoś kojarzy sytuację, gdzie futbolówka odbiła się przypadkowo od balonika i wpadła do bramki a gol został uznany? W październiku 2009r. jedyną bramkę w meczu Sunderland vs Liverpool strzelił Darren Bent a tak naprawdę to gol powinien zostać przypisany...pewnemu balonikowi, który leżał na boisku. Gol kuriozalny, no ale gol uznany. Tak czy siak, niesmak pozostał.

Skoro trzymamy się Liverpoolu, to w tej samej kolejce, gdzie Chelsea została pokrzywdzona z Manchesterem United, również doszło do pomyłki sędziowskiej. Przy stanie 2-2 w derbach Merseyside, sędzia nie uznał prawidłowego gola Luisa Suareza twierdząc, że Urugwajczyk był na spalonym. Powtórki telewizyjne ewidentnie wykluczyły taką możliwość.

Praktycznie nie ma kolejki, w której to nie można było mieć wątpliwości, czy sędzia słusznie dał zawodnikowi żółtą kartkę. Może to być też spowodowane tym, że w ostatnich czasach niektórzy piłkarze za bardzo grają "na faul",by uzyskać rzut wolny albo osłabić drużynę przeciwnika w przypadku czerwonej kartki dla faulującego. Być może dlatego czasem sędziowie piłkarscy są przeczuleni, ale czasem też działa to w drugą stronę (choć rzadziej), że zawodnik został dosłownie skopany i nie doczekamy się gwizdka sędziego wstrzymującego akcje.

Co prawda, miałem mówić tylko o sędziowaniu na wyspach brytyjskich a konkretnie w Anglii, ale nie można zapomnieć o dwóch sytuacjach, które mi na przykład zapadły w pamięć. Mowa o "golu widmo" dla Liverpoolu i słynnym błędzie sędziego Ovrebo o nie podyktowaniu jedenastki dla Chelsea w rewanżowym spotkaniu z FC Barceloną w 2009r. O tych wydarzeniach chciałem tylko napomknąć, by pokazać, że problem sędziowania jest nie tylko w Premier League.

Osobiście oceniam źle pracę sędziów piłkarskich, którzy jednak mimo wszystko nie są robotami i jak wszyscy ludzie mają prawo do błędu. Co zrobić, by zminimalizować skalę pomyłek? Myślę przede wszystkim o zastosowaniu goal-line technology, która ma zostać wprowadzona od następnego sezonu. Kolejnym dobrym aspektem byłoby korzystanie sędziów z powtórek wideo. Nie przy każdej lepszej okazji, ale w wypadku bardzo niejasnej sytuacji byłoby to zbawienne. Pomysł z dodatkowymi dwoma asystentami za bramkami nie sprawdził się nawet w najmniejszym stopniu.
To jest oczywiście moja subiektywna ocena, chociaż bardziej tu pasuje w tym felietonie słowo "sąd".  Każdy człowiek ma prawo do własnej oceny i to jest zarazem solą i przekleństwem futbolu. Punkt widzenia zależy tylko od punktu siedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz