Dobre pożegnanie roku 2012.
W ramach "Boxing Day" Chelsea zmierzyła się na wyjeździe z Norwich City. Tamto spotkanie nie było łatwe, "Kanarki" stawiały opór, ale 3 punkty w końcu pojechały do Londynu. Teraz wydawał się jeszcze cięższy test. Spisujący się całkiem nieźle Everton, przyjął na swój stadion ekipę Beniteza. Choć gospodarze wychodzili na boisko bez swojej największej gwiazdy Maourane'a Fellainiego, to dalej wydawali się bardzo groźni.
I byli groźni. Już pierwsza poważniejsza akcja przyniosła im prowadzenie w 2 minucie. Dośrodkowanie Jagielki, główka Anichebe, piłka trafia w słupek, by na koniec spaść pod nogi Stevena Pienaara a ten nie zawahał się na moment i trafił do bramki. Szok! Jeszcze na dobre nikt nie zagrzał miejsc, piłkarze nie przywitali się dobrze z murawą a tu już musimy odrabiać straty. Od początku meczu wiadomo było, że nie będzie łatwo, lecz teraz to było jeszcze trudniejsze.
W pierwszym kwadransie nie było zbyt "Niebiesko" dla gości. Już 8 minut później z rzutu wolnego, Nikita Jelavic uderza w ten sam słupek co wcześniej Anichebe. Na szczęście tym razem wyszliśmy z opresji. Później strasznie opornie nam szły ataki, oddawaliśmy jedynie strzały z daleka, często niezagrażające, Everton skutecznie się bronił, wyprowadzał kontry, lecz my też nie daliśmy sobie wbić drugiego gola. Od pewnego momentu jednak Chelsea zaczęła przejmować inicjatywę...
... aż w końcu nadeszła 42 minuta. Kontra po bardzo groźnej akcji Evertonu, Nascimento Ramires dosrodkowuje a Frank Lampard popisuje się instynktem, zmysłem piłkarskim i pięknym strzałem głową nie daje nic do powiedzenia Timowi Howardowi. Gol do szatni i po 45 minutach mieliśmy 1-1. W drugiej połowie na boisko wszedł rezerwowy...bramkarz. Z powodu kontuzji, Petr Cech zszedł w swoim 400 meczu dla "The Blues" a na jego miejsce stanął Ross Turnbull. Bronił nawet nieźle i nawet podobnie jak Cecha, ratowało go obramowanie bramki. W sumie dziś Everton trafiał tak trzykrotnie a dotychczas w sezonie robili to już 18 razy co jest największą częstotliwością w całej lidze. Po ostatnim uderzeniu w poprzeczkę, dwie minuty później akcja toczyła się pod bramką "The Toffies" i małe zamieszanie wykorzystał Frank Lampard. To jego szósty gol w tym sezonie w lidze angielskiej. Gospodarze nie chcieli tak łatwo dać sobie wydrzeć tego zwycięstwa lecz spotkanie zakończyło się 7 zwycięstwem Chelsea w ostatnich ośmiu meczach we wszystkich rozgrywkach.
Everton 1-2 CHELSEA FC
2 min. Steven Pienaar (Everton) - Gol
42 min. Frank Lampard (Chelsea) - Gol
48 min. Gary Cahill (Chelsea) - Żółta kartka
64 min. Steven Pienaar (Everton) - Żółta kartka
70 min. David Luiz (Chelsea) - Żółta kartka
72 min. Frank Lampard (Chelsea) - Gol
73 min. Sylvian Distin (Everton) - Żółta kartka
86 min. Ashley Cole (Chelsea) - Żółta kartka
Stadion: Goodison Park
Widzowie: 39485
Sędzia: Howard Webb
Zawodnik meczu: Frank Lampard (Chelsea)
Boże spraw, by Frank został!
Nie rozumiem kompletnie dlaczego klub chce się pozbyć takiego pomocnika. Nie ma on przecież 40 lat, ma 34 a niektórzy pomocnicy grają na poziomie mając więcej lat, chociażby nie wychodząc za podwórko angielskiej ligi, to przykład Ryana Giggsa jest idealny. 39 lat i wciąż jest ważną częścią Manchesteru United. W dodatku "Super Frank" potrafi wciąż wytrzymywać kondycyjnie spotkanie (może nie tak jak kiedyś, ale wciąż daje radę), strzela gole, bierze ciężar odpowiedzialności za grę, wspaniale zastępuje Johna Terry'ego jako kapitana zespołu. Jego doświadczenie jest bezcenne a władze klubu chcą go puścić... i to ZA DARMO!!! Jako, że jest to mój piłkarski idol, nie wyobrażam sobie, by gdzie indziej kończył karierę niż tu na Stamford Bridge. Już pożegnaliśmy zbyt wcześnie (moim zdaniem) jedną legendę a mianowicie Didiera Drogbę. Jego brak na boisku był bardzo widoczny w trudnych momentach. Jasne, nikt nie jest wieczny, ale nie pozwólmy na niemalże przymusowe odejście od ukochanego klubu. Poświęcił najlepsze lata swojej kariery grając tutaj. Nawet jego matka tuż przed śmiercią powiedziała do niego, by nie odchodził z Chelsea. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że głupotą byłoby nie przedłużać kontraktu z tak wybitnym piłkarzem, który dalej udowadnia swoją wartość. Czy chociaż jeden z tych znaków zauważy zawczasu Roman Abramowicz i spółka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz