Co rozgrywka, to inna forma
Idzie nam dobrze jak na razie w pucharze Anglii, w lidze również zaczęliśmy łapać jakiś progress formy, ale tam gdzie szło nam najlepiej, bo wygrywaliśmy z dużą liczbą bramek czyli w pucharze ligi angielskiej, doszło do niespodzianki, którą można nazwać nawet sensacją. Na własnym stadionie Chelsea nie potrafiła sobie poradzić ze Swansea City.
Sam mecz był nudny, choć pewnie nie dla kogoś, kto kibicuje "Łabędziom". Gospodarze za to nie mogli skonstruować groźnego ataku, Fernando Torres (nie żebym się czepiał) znów "popisał" się swoim instynktem w polu karnym a obrona grała dość niepewnie. Z każdą minutą wydawało mi się coraz bardziej realne, że rzeczywiście możemy przegrać to pierwsze spotkanie półfinałowe. Rewelacja tego sezonu Michu oraz także wybijający się gracz spośród rywali Graham dobijali nas w końcówkach I i II połowy. Nie ma mowy o szczęśliwym zwycięstwie Swansea, choć błyskawiczna odpowiedź zmiennika Torresa, Demby Ba została uznana jako gol ze spalonego, co w moim przekonaniu było dość kontrowersyjną decyzją. Było jeszcze kilka pomniejszych błędnych decyzji, ale takie po prostu wpisują się w football. Natomiast kolejnym nieprzemyślanym wyborem decyzji było ukaranie wspomnianego Senegalczyka żółtą kartką, za rzekome symulowanie faulu w polu karnym. Tu znów lekko się zdziwiłem, bo myślałem, że sędzia potraktuje to coś w stylu "Nie było karnego, ale o udawaniu też nie było mowy". Trudno, marzenia o pucharze znacznie się oddaliły, musimy w rewanżu wygrać więcej niż dwiema bramkami, by awansować do finału Pucharu Ligi, gdzie tam jak na razie bliżej jest...trzecioligowe Bradford City! Żeby szok był jeszcze większy, warto wspomnieć, że pokonał w ćwierćfinale Arsenal i to w najmocniejszym składzie a teraz dzielnie poczynało sobie przed własną publicznością z Aston Villa. Jednak nie wszystko stracone dla przegranych w pierwszych meczach. Wydaje mi się, że Aston Villa otrząśnie się i pokona wystarczająco Bradford, by awansować a wierzę, że i Chelsea powinna zemścić się na za tą upokarzającą porażkę na Stamford Bridge.
CHELSEA FC 0-2 Swansea City
39 min. Miguel Michu (Swansea) - Gol
42 min. Pablo Hernandez (Swansea) - Żółta kartka
48 min. Chico (Swansea) - Żółta kartka
90 + 1 min. Demba Ba (Chelsea) - Żółta kartka
90 + 2 min. Danny Graham (Swansea) - Gol
Stadion: Stamford Bridge
Widzowie: 40172
Sędzia: Anthony Taylor
Zawodnik meczu: Miguel Michu (Swansea)
Każdemu może się trafić gorszy dzień
Niestety, ale 9 stycznia 2013 roku, to właśnie taki dzień dla naszego filaru w obronie, Branislava Ivanovicia. Obydwie bramki jakie zdobyła drużyna Swansea niestety, ale padły po fatalnych błędach serbskiego obrońcy. Zwłaszcza błąd przy drugim jego golu, zabił praktycznie nadzieję na choćby remis w tym spotkaniu. Zaraz po końcowym gwizdku, "Ivan" wyraźnie sfrustrowany schodził jak najszybciej do szatni. Na konferencji pomeczowej, zawodnik przeprosił kibiców za swój słabszy występ. Takiego zawodnika nie skreślamy po jednym słabszym występie. W pamięci mamy jego doskonałą pracę w defensywie oraz niezwykle wysoką (jak na obrońcę) skuteczność pod bramką rywala. Ivanoviciowi mówimy "Nie martw się", bo zawsze mogło być gorzej co pokazał na innej osobie następny mecz naszych podopiecznych.
Pokonać Stoke na wyjeździe tak wysoko to jest sztuka!
Po takiej porażce ze Swansea, szczerze obawiałem się wyniku na Britannia Stadium. Przecież drużyna "Garncarzy", jak się mówi na ekipę Stoke City, nie przegrała jeszcze u siebie. Czy Chelsea, mogła uczynić to jako pierwsza?
Prawie cała pierwsza połowa wyglądała tak, że jedni i drudzy dochodzili do sytuacji strzeleckich, z tym, że Chelsea miewała ich trochę więcej. Końcowe minuty tej części sprawiły, że gracze w niebieskich koszulkach schodzili jako prowadzący w spotkaniu. Bramkarza gospodarzy Asmira Begovicia nie pokonał jednak nikt z "The Blues". Samobójcze trafienie zaliczył Jonathan Walters, który chcąc powstrzymać przed dojściem piłki do adresata, wpakował głową piłkę do bramki, czyniąc zaskoczonego golkipera bez szans na obronę. Schodząc do szatni pomocnik gospodarzy nie wiedział jeszcze, ze ten mecz będzie dla niego koszmarem, który dłuuugo będzie śnił mu się po nocach.
Druga połowa rozkręcała się na dobre. Znowu dochodziło do wymiany ciosów i znowu historia zatoczyła koło. Jonathan Walters strzela gola samobójczego numer 2 w tym meczu. Jeszcze dobrze nie otrząsnęli się po utracie kolejnej bramki z własnej broni, to już po 3 minutach, rzut karny podyktowano dla gości. Frank Lampard miał okazję do zdobycia bramki, która wpisywała by go na samodzielnego wicelidera w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów klubu z Londynu. Tak też się stało. Jak już dobijać drużynę to bardzo pięknym strzałem zza pola karnego. Tak uznał Eden Hazard. Jego gol kandyduje do bramki kolejki a biedny Begović jak chyba przy każdej bramce, nie miał nic do powiedzenia. Szansę na odzyskanie części honoru miał "bohater" tego pojedynku, Jonathan Walters. Rzut karny, zdobycie honorowej bramki przed własną publicznością, pozwoliłoby delikatnie osłodzić ten gorzki występ. Zamiast osłodzić, to marnując taką okazję, zafundował sobie prawdopodobnie najgorszy mecz życia oraz główny temat w postaci jego osoby do kpin. Dobrą wiadomością jest też fakt, że na boisko wrócił nasz kapitan John Terry, ale to on sprokurował jedenastkę dla Stoke więc, musi jeszcze się trochę wczuć w rytm meczowy.
Stoke City 0-4 CHELSEA FC
38 min. Andy Wilkinson (Stoke) - Żółta kartka
45 + 2 min. Jonathan Walters (Stoke) - Gol samobójczy
62 min. Jonathan Walters (Stoke) - Gol samobójczy
65 min. Frank Lampard (Chelsea) - Gol z rzutu karnego
73 min. Eden Hazard (Chelsea) - Gol
Stadion: Britannia Stadium
Widzowie: 27348
Sędzia: Andre Marriner
Zawodnik meczu: Eden Hazard (Chelsea)
Kilka słów jeszcze na temat Franka Lamparda
Skoro prośby kibiców, listy otwarte, śpiewy na trybunach o "Super Frankim Lampardzie" i akcje w internecie nie pomagają, to może liczby przekonają zarząd, by mimo wszystko wyciągnąć rękę do naszej legendy (żyjącej legendy) i usiąść do rozmów o nowy kontrakt dla tego piłkarza. Oto kilka statystyk:
- Pierwszą niech będzie dziesięć ostatnich zdobytych goli przez 35latka
1. vs Stoke City 12.01.2013r.
2. vs Southampton 05.01.2013r.
3 i 4. vs Everton 30.12.2012r.
5. vs Aston Villa 23.12.2012r.
6. vs Norwich City 06.10.2012r.
7. vs Reading 22.08.2012r.
8. vs Wigan 19.08.2012r.
9. vs Tottenham Hotspur 15.04.2012r.
10. vs FC Fulham 09.04.2012r.
I choć połowa z tych goli była po rzutach karnych, to chyba nikt nie podważy tego, że jest on kluczowym zawodnikiem naszej drużyny. Dalej potrafi rozgrywać i strzelać. Może szybkość i kondycja (choć jak na ten wiek i tak jest godna podziwu) nie są już te same, to jest jeszcze lepsza statystyka do tego, że powinien zostać. Jest on drugi na liście wszechczasów pod względem strzelonych bramek dla Chelsea.
1.Bobby Tambling (1958-1970) - 202 bramki, 366 meczy
2. FRANK LAMPARD (2001-?) - 194 bramki, 538 meczy
3. Kerry Dixon (1983-1992) - 193 bramki, 413 meczy
4. Didier Drogba (2004-2012) - 157 bramek, 247 meczy
5. Roy Bentley (1948-1956) - 150 bramek, 367 meczy
I nie wiem czemu, ale dalej żyję nadzieją, że jeszcze Frank pogra u nas dłużej niż do końca tego sezonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz