niedziela, 11 listopada 2012

Skoro było tak dobrze, to czemu tylko remis?!

"The Blues" nie byli górą nad "The Reds"!





Po dość udanym rewanżu z Manchesterem United za spotkanie ligowe w pucharze ligi oraz podziale punktów w meczu ze Swansea a także bądź co bądź szczęśliwym zwycięstwie nad Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów, przyszedł czas na spotkanie, które dla obu drużyn mogło być przełomowym.

Gospodarze już trzy ostatnie razy przegrywali u siebie z Liverpoolem. Lekka zadyszka w ostatnich meczach nie ugasiła wielkich nadziei na zakończenie tej złej passy, tym bardziej, że rywalom jeszcze gorzej się wiedzie. Drużyna Brendana Rodgersa zaś chciała właśnie wygrać z silnym przeciwnikiem w lidze, by mieć jakiś punkt zaczepienia do czołówki tabeli i nie zwiększać dystansu do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach.



Obu drużynom bardzo zależało na wygraniu, ale los chciał, że musiały one zadowolić się remisem. Na początku meczu Liverpool posiadał piłkę a Chelsea atakowała, czego owocem była wspaniała bramka Johna Terry'ego. I pomyśleć, że FA mogła mu zwiększyć karę o kolejne 4  zmecze karencji. Warto dodać, że znakiem firmowym Chelsea staje się zdobycie bramki w sposób, gdzie Juan Mata zagrywa z prawego narożnika boiska a piłkarz biegnie przeciw lecącej piłce i trąca ją głową w kierunku bramki tak, że bramkarz jest zaskoczony i nie daje rady tego obronić. Tak zrobił Didier Drogba w finale Champions League, tak zrobił we wspomnianym meczu z Szachtarem Vitor Moses i teraz skopiował uderzenie kapitan "The Blues".




Gdzie FA nie może tam pecha pośle. Nad JT ciąży naprawdę jakieś fatum ostatnimi czasy. Nie dość, że psychicznie jest wystawiany na próbę przez te wszystkie oskarżenia (które znowuż bez winy nie są), ale jednak. Tym razem kilkanaście minut po strzeleniu bramki, niefortunne starcie z Luisem Suarezem, Terry zapłacił poważnie wyglądającą kontuzją. Musiano go znosić na noszach, na kilka minut przerwano grę a po meczu, zawodnik szedł o kulach. Miejmy nadzieję, że ponowny rozbrat z graniem w piłkę nie będzie zbyt długi. Pomimo tak małego czasu na boisku, niewątpliwie zawodnik meczu w szeregach Chelsea.


Owszem, zszedł z boiska strzelec gola, ale nie jest on rasowym napastnikiem. Nasz rasowy napastnik, były zawodnik dzisiejszego rywala "Niebieskich", Fernando Torres... zawiódł skutecznością (który już raz?). El Nino oddawał strzały, popisywał się niezłymi zwodami, ale najważniejszego wciąż nie widać. Bramek a nawet nie bramek tylko bramki, tej jednej, zwycięskiej, dobijającej przeciwnika. Słowa pewnej piosenki Anny Jantar brzmią "Nic nie może przecież wiecznie trwać". Pytanie tylko, czy wiecznie też będą go wyręczać, pomocnicy i obrońcy, no bo Petra Cecha to o zdobywanie bramek prosić raczej nie będzie.




Ta przewaga jedną bramką, była potwierdzana przez ciągłe ataki drużyny w niebieskich koszulkach, ale nie była przypieczętowana drugą bramką. Stare powiedzenie brzmi, że skoro się bramek nie strzela, to się je traci. Petr Cech nie mógł obronić się przed tą prawdą,, kiedy Luis Suarez z najbliższej odległości trafia głową w piłkę i umieszcza w bramce. To był jeden z niewielu strzałów na bramkę jak nie jedyny, ale bramkarz Londyńczyków nie może dostać słabej oceny chociażby za to, że pod koniec uratował przed drugim golem Urugwajczyka i kompletną porażką. Chelsea w tym meczu nie grała najlepiej. Jej gra w ofensywie z lekka się rozsypała, raził brak dokładności, skuteczności pod bramką i przede wszystkim płynności w ataku.

W lidze spadamy już na 3 pozycję za klubami z Manchesteru. Moim zdaniem, przydałoby się wprowadzić trochę zmian w wyjściowej jedenastce ze względu na przeciążenie wydolnościowe u niektórych piłkarzy. Należy zaufać zawodnikom, którzy mniej grali lub w ogóle i niech zdobywając doświadczenie, pomagają w zwycięstwach w kolejnych spotkaniach. Skoro trenują z pierwszą drużyną, nie powinno być wielkich kłopotów ze zgraniem chociaż wiadomo, że trening a mecz to całkiem inna bajka.





CHELSEA FC 1-1 Liverpool
20 min. John Terry (Chelsea) - Gol
50 min. Joe Allen (Liverpool) - Żółta kartka
56 min. Glen Johnson (Liverpool) - Żółta kartka
67 min. Steven Gerrard (Liverpool) - Żółta kartka
73 min. Luis Suarez (Liverpool) - Gol
79 min. John Obi Mikel (Chelsea) - Żółta kartka

Zawodnik meczu - Luis Suarez (Liverpool)

Chelsea w Premier League:
1. Manchester United 27 pkt.
2. Manchester City 25 pkt.
3. CHELSEA FC 24 pkt.
4. Everton 20 pkt.
5. West Bromwich Albion 20 pkt.
6. West Ham United 18 pkt.

Następnym meczem Chelsea będzie ligowy mecz na wyjeździe z West Bromwich Albion 17 listopada 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz