sobota, 15 grudnia 2012

Stoimy przed ogromną szansą.

Łatwe rozprawienie się z Meksykanami!


Przed pierwszym, historycznym meczu naszych piłkarzy (oprócz Torresa) w tym turnieju, stawiano wiele niewiadomych. Nie wiadomo jak piłkarze czują się po zmianie stref czasowych, jak podejdą mentalnie do tegoż spotkania oraz jaki obecnie jest poziom piłki północnoamerykańskiej do poziomu piłki europejskiej.
Chelsea jeszcze nie tak dawno była w poważnym kryzysie formy. Właściwie przed samym wyjazdem do Japonii, drużyna złamała impas meczów bez zwycięstwa.
Od samego początku meczu z mistrzem CONCACAF widać było, że mistrz UEFA przypomniał sobie o swoich umiejętnościach i nie dawał dojść do głosu rywalom. Ciesząca oko gra przyniosła efekt zaraz po pierwszym kwadransie gry, kiedy to po koronkowej akcji Juan Mata otwiera wynik. Zawodnik po strzeleniu bramki na znak solidarności z Oriolem Romeu, pokazał "szóstkę" na rękach czyli numer na koszulce jego rodaka. Jest to gest, który ma oznaczać, że drużyna wspiera go w kontuzji jakiej nabawił się niedawno i będzie pauzował ok. 6 miesięcy.

Podopieczni Rafy Beniteza dowieźli ten wynik spokojnie do przerwy choć mogli wiele razy podwyższyć prowadzenie. Z początkiem drugiej połowy, w pierwszej akcji, do bramki trafia Fernando Torres. Warto dodać, że nie dość, że jest to jego 5 gol w ostatnich trzech meczach, to na dodatek po raz trzeci z rzędu trafia w okolicach końca I połowy, bądź też początku II połowy. Tak czy siak, 46 minuta dla Hiszpana ostatnio jest szczęśliwa. Znów duet Mata-Torres fundują nam bramki. Kilka minut później pierwszy z tego duetu chciał się popisać asystą do pewnej bramki Oscara, ale przeszkodził im zawodnik Monterrey konkretnie Darvin Chavez.... wbijając piłkę do własnej siatki. Po kilku minutach sztormu na bramkę przeciwnika, "The Blues" uspokoili się, grali na luzie, nawet na takim, że pozwolili sobie strzelić honorowego gola w tym meczu Meksykanom. Chelsea niemalże spacerkiem weszła do finału, gdzie czekał już tam mistrz Ameryki Południowej Corinthians.


CHELSEA FC 3-1 CF Monterrey
17 min. Juan Mata (Chelsea) - Gol
46 min. Fernando Torres (Chelsea) - Gol
48 min. Darvin Chavez (Monterrey) - Gol samobójczy
90 + 1 min. Aldo de Nigris (Monterrey) - Gol

Stadion: Yokohama Stadium
Widzowie: 36648
Sędzia: Carlos Vera (Ekwador)
Zawodnik meczu: Juan Mata (Chelsea)

Następnym meczem będzie finał Klubowych Mistrzostw Świata przeciwko brazylijskiemu Corinthians. Mecz odbędzie się 16 grudnia.

On musi zostać defensywnym pomocnikiem!


David Luiz jak wiadomo, kojarzony jest bardziej jako środkowy obrońca, zwłaszcza podczas pobytu w Chelsea. W swoim wcześniejszym klubie Benfice Lizbona grał również na tej pozycji, ale wybił się do składu jako pomocnik a w latach swojej młodości szalał na ataku. Ostatni mecz udowodnił to, o czym myślałem od dawna. Trzeba znów przekwalifikować "Geezera" na defensywną pomoc. Rozdawał podaniami celnymi, kreował grę wraz z John Obi Mikelem bez zarzutu, jego rajdy z piłką były efektowne a i strzał na bramkę miał łatwiej oddać, które owe strzały są bardzo groźne dla bramkarzy. W obronie owszem był dobry, ale... tylko dobry i to nie zawsze. W pozycji cofniętego rozgrywającego nie przypomina już nawet w najmniejszym stopniu gracza sterowanego przez dzieciaka w Fifie. Mam tylko ogromną nadzieję, że sztab szkoleniowy też to zauważył.

Wystarczy!


Jeśli chodzi o sztab szkoleniowy: temu panu już wystarczy. Nie, nie prowadzenia Chelsea, bo o tym decyduje prezes klubu. Wystarczy już chyba z naszej strony aktów nienawiści do niego. Nie mówię też, by zapominać o tym co zrobił przeciwko nam, ale teraz skupmy się po prostu na tym co robi dla nas. Jeśli go nie wspieramy, to chociaż go nie dobijajmy. Już zapamiętał pewnie na pamięć piosenkę z 16 minuty "It's only one Di Matteo". Di Matteo już nie pracuje, należy mu oddać cześć, ale nie wolno się zatrzymywać drodzy fani. Żeby nie było: Nie bronię go! On wie dobrze czym tak zasłużył, ale to on jest teraz trenerem i chcąc nie chcąc, jeśli Rafael Benitez chce dla swojej kariery dobrze, musi na 100% angażować się w sprawy klubu. 

 Tylko oni stoją na drodze do chwały!


Sport Club Corinthians Paulista powstał w 1910r. W herbie ma symbole kotwicy i wioseł oznaczające istniejące najwcześniej sekcje sportów wodnych. Ich przydomek to "Timao" czyli "drużyna", ale w żargonie żeglarskim w Brazylii jest to również "koło sterowe". Pięciokrotny mistrz Brazylii, zdobywca trzech pucharów tego kraju oraz mistrz Sao Paulo aż 26 razy. Klub ten ma już doświadczenie w rozgrywkach o Puchar Klubowych Mistrzostw Świata, gdyż występował jako gospodarz w 2000r. i wygrał to trofeum. W tym roku tak jak Chelsea zdobył tytuł najlepszej drużyny swego kontynentu poraz pierwszy. Chelsea będzie się starała przedłużyć passę sukcesów Europy do 6 razy zaś Corinthians jeśli wygrają, będą niemalże "Wyzwolicielami".  Naruszyliby tym zwycięstwem przekonanie o hegemonii europejskiego footballu. Na swojej drodze kontynentalnej byli lepsi od takich firm jak Santos czy Boca Juniors. 

Kluczowi piłkarze Corinthians: Cassio, Ralf, Paulinho, Danilo, Emerson
Byli sławni piłkarze w Corinthians: Rivellino, Socrates, Dida, Freddy Rincon, Ze Maria, Carlos Tevez, Ronaldo.

Mam nadzieję, że pokażemy jednak naszą potęgę i sięgniemy po ten puchar, który byłby wspaniałym prezentem na święta dla całej społeczności klubu Chelsea Football Club.

   

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz